Historia Klubu

Barwy Gremium MC Poland, widoczna charakterystyczna pięść przebijająca się przez chmury w stronę słońca. Między literami M i C znajduje się polski krzyż kształtem nawiązujący do orderu Virtuti Militari. Warto dodać, że członkowie Gremium w Turcji mają w tym miejscu tylko skrót MC, nie ma tam natomiast żadnego krzyża.

   
   
Gremium MC posiada oddziały w Niemczech, Włoszech, Polsce (pierwszy polski oddział Wrocław), Hiszpanii, Fuerteventurze, Słowenii, Bośni i Hercegowinie, Austrii, Wenezueli, Tajlandii, Serbii, Turcji i Chile. W Polsce znajduje się dwanaście full member chapterów, osiem oddziałów prospectowskich i pięć hangaround. W Niemczech funkcjonuje Rada Gremium MC, w skład której wchodzą Prezydenci Mannheim (oddział założycielski), Karlsruhe, Konstanz, Ludwigsburga, Kolonii, Monachium i Pforzheim. Rada podejmuje decyzje dotyczące całego klubu. Oprócz głównej Rady w każdym kraju działa Rada złożona z Prezydentów lokalnych oddziałów.
   

Ideą klubu było hasło: zjednoczeni i silni. Skąd się wzięło? Wraz z nastaniem lat siedemdziesiątych dało się zauważyć w Niemczech zmiany. Generacja 68, ruch studencki skierowany przeciwko zachodnim rządom, hipokryzji społeczeństwa oraz bardzo złej sytuacji studentów, inspirował młodych ludzi. Seksualna rewolucja spowodowana przez pigułkę antykoncepcyjną, anarchia, ruch hippisowski, swobodny dostęp do narkotyków - wszystko to sprawiło, że młodzież poczuła powiew wolności. Reakcją na konserwatywne społeczeństwo obciążone nazistowskim piętnem, była Kommune 1 (K1), pierwsza komuna studencka z antyrządowym zacięciem, angażująca się w akcje polityczne.
W tym czasie w samym Mannheim funkcjonowało już około 50 klubów MC. Czerpały garściami z amerykańskich klubów, biorąc z nich przykład. Szesnastoletni Mike Heyer wraz z grupą przyjaciół dla rozrywki jeździli po mieście na motorowerach i nawet nie myśleli o prawdziwych motocyklach ze względu na młody wiek. Będący pod wrażeniem istniejących klubów Mike, założył własną grupę i zapragnął ugruntować jej pozycję w motocyklowym światku. Klub miał od początku stawiać pewne wymagania swoim członkom, inaczej niż obserwowane przez niego stowarzyszenia. Dla Mike'a podstawowymi wartościami, które chciał widzieć w klubie były siła, jedność, lojalność i wspólnota. Stanowiły solidną podstawę dla braterstwa i przyjaźni. Młodemu chłopakowi nie podobała się powierzchowność i płytkość działających w Mannheim klubów. Ich członkowie ograniczali się tylko do wspólnej jazdy pod znakiem jednej naszywki. On postrzegał to inaczej, chciał założyć klub, który stanowiłby oparcie i przymierze na całe życie. Braterstwo powinno być silną i trwałą więzią łączącą członków, tak jak armia. Przykładem dla Mike'a stała się Legia Cudzoziemska i Marines.
Każdy klub motocyklowy musiał wyróżniać się na tle innych własnym emblematem. Mike starał się, by symbolika barw szła w parze z przyświecającymi mu ideałami. Musiały znaleźć w nich jasne odzwierciedlenie. Wybrał więc zaciśniętą pięść, symbolizującą siłę i jedność, słońce, które oznaczało oparcie dla każdego członka jak i całej wspólnoty oraz chmury, metaforę problemów i kłopotów, z którymi ścieramy się w życiu. Pięść przebija chmury i wznosi się do słońca - razem, dzięki braterstwu i przyjaźni, pokonamy każdy problem. Tak powstał pierwszy emblemat klubu różniący się od współczesnego jedynie bardziej topornym stylem. Barwy Gremium MC niosą bardzo optymistyczny przekaz. Niektórzy ludzie błędnie dopatrują się w pięści nawiązania do nazistowskiej symboliki lub agresji.
Nazwy miast z dolnej szarfy zastąpiono nazwą kraju. Pierwotnie między literami M i C znajdował się krzyż celtycki, jednak mylnie interpretowano go jako krzyż chrześcijański. Członkowie klubu zadecydowali więc o zastąpieniu go żelaznym krzyżem, który jest typowo niemieckim symbolem.


   
 
   
 
       
   
Nazwa klubu jest równie ważna jak i same barwy. Musi być unikalna i niepowtarzalna i zawierać w sobie klubowe wartości. Heyer szukał nazwy niemieckiej, nienawiązującej do języka angielskiego, chciał tym samym jeszcze bardziej wyróżnić klub. Gremium oznacza, że aby przynależeć do klubu i stać się jego członkiem, sam klub, jego społeczność musi daną osobę chcieć. Ogół zrzeszonych w klubie ludzi pozwoli kandydatowi stać się jednym z nich. Nazwa idealnie oddaje też samą drogę do klubu: tylko wybrany przez sam klub z ogółu społeczeństwa ma szansę stać się członkiem. W ten sposób, w marcu 1972 roku, powstał klub Gremium MC. Założycieli klubu było siedmiu, mieli dopiero 16-18 lat. Podczas jednego ze spotkań Mike przedstawił reszcie projekt naszywki i nazwę, zostały przyjęte jednogłośnie. Fascynujące, jak grupa założona przez kilku nastolatków przeistoczyła się w potężny międzynarodowy klub motocyklowy.
       
     
 
Naszywki noszono na jeansowych kurtkach, ponieważ w tamtym okresie nikt nie słyszał o skórzanych kamizelkach. Później ktoś obciął rękawy kurtki i tym samym powstała pierwsza kamizelka noszona na wierzchnie ubranie.
Nowo powstały klub musiał wywalczyć sobie pozycję w mieście, nie obyło się więc bez starć z innymi klubami (np. klubem Braci), które nie chciały konkurencji. Zbuntowani młodzieńcy osiągnęli swój cel - Gremium wyrobiło sobie reputację i było dobrze znane wśród motocyklistów. Nowi kandydaci zaczęli starać się o przyjęcie do klubu i w roku 1973 liczba członków wzrosła już do dwudziestu. Wymogło to zmianę wewnętrznej struktury grupy - wybrano Prezydenta (Heyer'a) i ustalono cotygodniowe spotkania. Zaczęto pobierać składki klubowe w wysokości 5 marek z myślą o wynajęciu w przyszłości własnego pomieszczenia. Mimo wszystko organizacja wciąż była dość chaotyczna, a oprócz Prezydenta nie było żadnych innych administracyjnych funkcji. W tym samym czasie policja w Mannheim zaczęła uważniej przyglądać się gniewnym młodym ludziom z czarnymi barwami na plecach. Narkotyki, jazda bez kasku, bójki i nieodpowiednie zachowanie ściągnęło na nich zainteresowanie stróżów prawa, którego nie stracili po dziś dzień. Pierwsze motocykle członkowie klubu kupili w 1973 roku, co całkowicie odmieniło oblicze klubu. Motocyklowe wypady za miasto i zloty sprawiły, że o Gremium zaczęło być głośno.
Członkowie Gremium MC podobnie jak Hells Angels w USA nosili na ubraniach odznaczenia i symbole nazistowskie. Nie miało to związku z ich ideologią lub przekonaniami, tak po prostu wyglądał wtedy ogólnoświatowy trend wśród motocyklistów. Posiadanie swastyki czy run SS na kurtce było zwyczajnie modne. Zwróciło to uwagę mediów, jednak polityczne podłoże zupełnie nie miało tu znaczenia.
Reputacja klubu, jako silnej grupy spowodowała, że do Gremium Mannheim zgłosił się pierwszy klub wyrażający chęć przyłączenia się. Około dwudziestu członków Adler MC (z niemieckiego Orzeł) złożyło przysięgę i dołączyło do Gremium. Co ciekawe słowa przysięgi nie zmieniły się przez 40 lat. Tak dokonało się pierwsze w historii klubu Patch Over, czyli przejęcie.
Nie istniały jeszcze wymogi dotyczące ubioru, dlatego członkowie klubu nosili się kolorowo. Nie było czarnych skórzanych kamizelek tylko niebieskie jeansowe. Im więcej naszywek, ozdób i znaczków na kamizelce, tym lepiej.
Pod koniec 1973 roku klub liczył już czterdziestu członków w oddziale Mannheim, co dawało imponującą jak na te czasy liczbę. W 1974 roku można było sobie już pozwolić na wynajęcie kilku pomieszczeń w domu młodzieżowym. Spotkania odbywały się raz w tygodniu, a Prezydent zbierał składki od członków, ponieważ nie było Skarbnika. W tym samym roku stworzono funkcję Vice Prezydenta. W lutym wielka fabryka w Mannheim produkująca boilery i grzejniki zbankrutowała - nagle 2500 osób straciło pracę. W pustych pomieszczeniach fabryki Gremium urządziło swoją siedzibę na najbliższe 4 lata, wreszcie wszyscy mogli się pomieścić.
W roku 1976 w Niemczech powstał kolejny klub motocyklowy - Omen MC. W 1982 miał już trzy oddziały w Pirmasens, Karlsruhe i Konstanz. Gremium miało już w tym czasie wyrobioną i stałą pozycję na klubowej scenie. Jego reputacja była wszystkim dobrze znana. Podczas kilku solidnych potyczek oba kluby miały szansę dobrze się poznać. Zaowocowało to przejściem około 50 członków Omenu do Gremium pod koniec 1982 roku. Podczas tego Patch Over powstały dwa nowe oddziały Gremium: Konstanz i Karlsruhe. Była to historyczna chwila - od tego momentu ekspansja klubu zaczęła przebiegać bardzo szybko. W latach siedemdziesiątych motocykliści mieli więcej zabawy. Żyli według zasady "born to be wild", nie było tylu prawnych ograniczeń, co teraz. Można było jeździć bez kasku, a policja nie ścigała nikogo za zbyt głośny motocykl. Kobiety z pełnymi barwami na plecach były wtedy normalnym zjawiskiem. Mogły zostać pełnoprawnymi członkami klubu, jeśli tylko umiały jeździć na motocyklu.
Wszystko zmieniło się w roku 1988 - klub Gremium MC został zakazany. Próbowano go zniszczyć i przedstawić opinii publicznej, jako organizację przestępczą. Heyer uważa, że była to taktyczna i polityczna zagrywka. Problemy zaczęły się w 1986 roku, kiedy to zaprezentowano plakat przedstawiający czterech uzbrojonych motocyklistów. Slogan brzmiał: "Czy czujesz się bezpieczny?". Plakat wisiał w każdej szkole, posterunku policji i innych publicznych miejscach. Stereotyp agresywnego bikera został utrwalony w świadomości społeczeństwa. Dyskryminacja motocyklistów osiągnęła apogeum. Gremium wzięło sprawy w swoje ręce i zorganizowało otwarte spotkanie, na którym powołano do życia organizację przeciwko dyskryminacji - Związek Motocyklistów. Rozzłościło to rząd i policję. Spróbowano więc zniszczyć klub w inny sposób - aby móc oskarżyć go jako całość o prowadzanie zorganizowanej przestępczości, łączono ze sobą występki i przestępstwa dokonane przez pojedynczych członków. Krajowa Policja Śledcza wraz z ambitnymi oskarżycielami próbowała zrobić spektakularne widowisko z delegalizacji Gremium. Była to jedna z największych policyjnych operacji po II Wojnie Światowej. W mediach nie mówiono o niczym innym. Po trwającym półtora roku śledztwie, udało się wreszcie zamknąć klub. Rząd i policja napawały się zwycięstwem, a Mike'a Heyer'a oskarżono dosłownie o wszystko, oprócz morderstwa. Jego akta miały około 50 stron. Zarzucono mu, że mając kilkanaście lat powołał do życia organizację przestępczą, której celem było przejęcie kontroli nad południowo zachodnimi Niemcami przy użyciu brutalnych metod. Skonfiskowano mu nawet klubowy pierścień, który według policji był "Sygnetem Władzy". Zabronione było noszenie barw i jakichkolwiek innych klubowych symboli. Jednak całe oskarżenie okazało się nieprawdą. Dlatego potrzebowano aż półtora roku, by sfabrykować i podkoloryzować fakty dotyczące Gremium. Akt oskarżenia miał aż 300 stron. Przez cały ten czas członkowie klubu musieli przebywać w areszcie, dodatkowo Heyer pół roku siedział w całkowitej izolacji. Łącznie posadzono 21 osób. Organy ścinania skonfiskowały ledwie 6 tysięcy marek, bo tylko tyle posiadał klub. Było to stanowczo zbyt mało jak na rzekomą organizację przestępczą. Dokonano więc rzeczy niebywałej - prywatne pieniądze Heyer'a, zarobione przez niego legalnie, zamieniono na pieniądze klubowe. Razem z 6 tysiącami dawały teraz pokaźną sumę. W czasie, gdy klub był zdelegalizowany, policja utrudniała życie nie tylko jego członkom, ale także ich rodzinom. Minęły trzy lata zanim Heyer zdołał odzyskać swoje prywatne pieniądze w całości. Podczas rozpraw oskarżonym członkom towarzyszyli na sali bracia z klubu, chcieli okazać im w ten sposób wsparcie. Cały proces przebiegał jednak uczciwie i zakończył się uniewinnieniem. Klub i Heyer'a oczyszczono z wszelkich zarzutów, skazano jedynie kilka osób za posiadanie narkotyków. Sukces dla Gremium, kompletna porażka dla organów ścigania. W radiu relacjonującym proces, spiker powiedział: "Born to be wild. Witamy Gremium MC z powrotem na drodze". Zwycięstwo miało jednak gorzki posmak - lat straconych w więzieniu nikt już nie wróci. Klub był jednak wciąż zdelegalizowany, aż do roku 1991, gdy Sąd Administracyjny w Mannheim uznał jego legalność. Przez trzy lata Gremium nie miało racji bytu. Nie był to jednak koniec kłopotów Heyer'a. Policja Śledcza wciąż szukała dowodów przeciwko Niemu. Jeden z funkcjonariuszy powiedział mu: "Al'a Capone dopadliśmy dopiero przez podatki". Oskarżono go o szwindle podatkowe, zarzucono, że zarobił miliony i kazano mu odprowadzić stosowny podatek. Była to kolejna bzdura, jednak w obliczu takiego oskarżenia domniemanie niewinności nie istnieje. Heyer musiał więc sam podjąć walkę i udowodnić, że jest niewinny. Aby tego dowieść, musiał przedstawić wszystkie paragony z trzynastu lat. W czasie procesu część osób odeszła z klubu nie chcąc mieć kłopotów. Aby pokryć koszty prawników, przeprowadzono zbiórkę pieniędzy wśród członków, ich rodzin i przyjaciół. Był to jedyny sposób na spłacenie zobowiązań.
     
Życie jednak bywa przewrotne i już w 1991 roku postawiło Gremium MC ramię w ramię z policją po jednej stronie barykady. Na zjeździe w Hockenheim doszło do zamieszek wśród przyjezdnych motocyklistów. Wymknęły się one spod kontroli, co skutkowało zdemolowaniem okolicznych barów i dyskotek oraz przypadkami brutalnego pobicia mieszkańców miasteczka. Obciążeni kosztami organizatorzy podnieśli dwukrotnie w następnym roku cenę wjazdu, co rozwścieczyło chuliganów. Poproszono o pomoc Gremium MC, które miało pełnić funkcję ochrony i uspokajać agresywnych osobników. Znienawidzony przez policję klub pomagał jej w utrzymaniu porządku. Robił to tak sprawnie, że już w piątek udało się zatrzymać tak wielu wandali, że w sobotę nikt już nie miał ochoty na konfrontację. Po dwunastogodzinnych walkach z chuliganami nastał wreszcie spokój. Wszyscy byli zadowoleni, zwłaszcza klub, dla którego był to spory zastrzyk gotówki.
Gremium MC podobnie jak Hells Angels, miało w swoich szeregach informatora. Był członkiem oddziału Karlsruhe, gdy został złapany z 6 kilogramami narkotyków. Za taką ilość idzie się do więzienia na długo, dlatego szokiem dla braci była wiadomość, że człowiek ten wychodzi zaledwie po dwóch latach. Zaczęli się nad tym zastanawiać, bo nic im tu nie pasowało. Było już jednak za późno na reakcję - był rok 1988 i właśnie zdelegalizowano klub. Członkowie Gremium spotykali w sądzie zdrajcę wielokrotnie, gdzie pojawiał się zeznawać przeciwko dawnym kolegom w peruce i ciemnych okularach. Ratując sam siebie postanowił pociągnąć na dno braci z klubu. Jego zeznania nie zdały się jednak na nic, ponieważ wszystkich członków Gremium uniewinniono.
Wyraz "Gremium" ma siedem liter, zaś "G" jest siódmą literą alfabetu. Klub zakładało siedmiu przyjaciół, a w skład Rady wchodzi siedem oddziałów. Dlatego cyfra 7 ma dla klubu symboliczne znaczenie. Naszywka z siódemką w rombie noszona jest przez członków klubu lub supportów. Dodatkowo na klubowej odzieży i naszywkach można znaleźć określenie "Black Seven" ("Czarna Siódemka") - czerń jest obowiązującym w klubie kolorem. Oficjalny supporterski klub Gremium nosi nazwę Bad Seven i swoimi barwami wpisuje się w klubowy trend.

Tak jak w przypadku innych klubów MC, członkowie Gremium noszą na kamizelkach indywidualne naszywki. Wśród pełnoprawnych członków popularny jest patch "Bad Boys" ("Niegrzeczni Chłopcy"), który nawiązuje do reputacji klubu. Członkowie założyciele noszą naszywkę "1-Member", a honorowi Prezydenci "E-President". Gremium MC posiada własną drużynę Black Seven Drag Racing Team, która reprezentuje klub w wyścigach na 1/4 mili i jest mistrzem Europy 2010. Najlepszy rezultat osiągnięty został w 2005 roku i wynosi 8,8 sekundy i 264 Km/h.

Na oficjalnej stronie internetowej Gremium MC znajduje się zakładka "Brothers in Jail". Zamieszczona jest w niej lista członków odsiadujących wyroki w więzieniach oraz hasło: "Support Brothers in Jail". W kwestii pogrzebów Gremium MC nie jest wyjątkiem. Członkowie biorą udział w nabożeństwie a następnie odprowadzają zmarłego brata jadąc w długiej kolumnie motocykli. Na znak żałoby barwy przepasane są czarną wstęgą. Kolejną istotną kwestią jest Eurorun, czyli międzynarodowy zjazd wszystkich oddziałów Gremium z całego świata. Odbywa się raz do roku w okresie letnim w różnych państwach. Eurorun służy bliższemu poznaniu się, wspólnej zabawie i zacieśnieniu więzi między członkami i oddziałami. Eurorun jest obowiązkowym wyjazdem, a oddziałowi, który nie wystawi delegacji grożą konsekwencje.


     
   

Mike Heyer jest dziś honorowym Prezydentem Mannheim. Zakładając klub jako szesnastolatek zupełnie nie przypuszczał, że daje początek organizacji posiadającej na chwilę obecną około 200 oddziałów na całym świecie. Będąc bardzo młodym człowiekiem nie patrzył tak daleko w przyszłość. Klub żył z dnia na dzień, chłopcy chcieli tylko jeździć i cieszyć się łączącą ich silną więzią. Dziś jest niezwykle dumny z kierunku, w jakim podąża Gremium. Heyer podkreśla, że pierwotne wartości, czyli wspólnota, jedność i lojalność, wciąż obowiązują i nigdy się nie zmienią. Jeśli ktoś składa klubową przysięgę, musi być pewien swej decyzji. Wiąże go ona na całe życie. Mike pragnął zjednoczyć ludzi o podobnym sposobie myślenia, mających w sobie tego samego niespokojnego ducha. Jeśli gdzieś po drodze, w tym szybko rozwijającym się klubie, zaginą podstawowe idee, należy się zatrzymać i obrać prawidłowy kierunek. W klubie nie ma miejsca dla ludzi, którzy pod wpływem impulsu lub dla szpanu chcą do niego dołączyć.
Gremium MC ma wielkie ambicje. W przyszłości planuje objąć swym zasięgiem Amerykę, Azję i Skandynawię. Jednak klub nigdy nie stosował przemocy w procesie rozwoju. Nie było brutalnych i krwawych przejęć innych klubów. Przyłączają się do niego tylko grupy, które same wyrażają chęć stania się częścią wspólnoty. Gremium nikogo nie naciska ani nie stosuje presji, wspólna filozofia i chęć podążania jedną drogą jest motywem, który przyciąga do niego inne grupy.


(tłumaczenie Gremium M/C Wrocław)

     

Copyright © Gremium MC Wroclaw